Gdyby ktoś mi powiedział parę lat temu, że będę ze smakiem
zajadać żurek, wyśmiałabym go. W moim rodzinnym domu NIGDY nawet nie chciałam
go spróbować. Odmieniło mi się dopiero
kiedy byłam w ciąży. Pewnego dnia obudziłam się z ochotą na żurek… a ponieważ
mój nienarodzony wtedy jeszcze syn budził mnie ok. 4 rano, odczekałam do
otwarcia sklepów i pobiegłam po zakwas na żur. Nawet nie potrafię opisać jaką
ulgę i błogość poczułam, kiedy zjadłam pierwszą łyżkę żuru z jajkiem i białą kiełbasą . Od tamtej
chwili jest to jeden z moich ulubionych smaków. Nie gotuję tej zupy często, ale
wczoraj był jej dzień. Lubię gotować żurek, kiedy jest chłodno… wczoraj od rana
lało, było szaro-buro i nijako, więc idealna pogoda na żurek.
Aby go przygotować potrzebujemy:
4 białe kiełbaski
troszkę „warzywka”
gotowy zakwas kujawski
jajka
boczek wędzony
Gotujemy najpierw białą kiełbasę w wodzie doprawionej „warzywkiem”,
zbieramy wszystkie brzydactwa, które będą pływać po ugotowaniu i
wyrzucamy. Moja mama nazywa tę czynność "szumowaniem". Wlewamy do ugotowanej kiełbasy zakwas kujawski i gotujemy ok. 10
minut. Na patelni przesmażamy boczek wędzony i wrzucamy go do żurku. Nie dodawajcie do przesmażenia zbyt dużo oleju, bo zupa będzie zbyt tłusta. Doprawiamy
odrobiną majeranku i pieprzu. Osobno gotujemy jajka na twardo, kroimy je na
ćwiartki i wkładamy na talerz, białą kiełbasę wyławiamy z żurku i kroimy w
grube plasterki. Wszystko zalewamy żurkiem!
SMACZNEGO!!! |
Ten tytuł przyprawia mnie o zawrót głowy... ;)
OdpowiedzUsuńhihihi... nie ma jak dobra zupa :)
OdpowiedzUsuń