środa, 23 lipca 2014

Wakacje... trwajcie wiecznie :)

hipokrates2012.wordpress.com


Mój synek u babci więc z przyjemnością zasiadam do blogowania. Dom jest wysprzątany, ja odświeżona, pięknie śpiewa mi Marcelina... żyć nie umierać

 

Już wcześniej  podzieliłam się z Wami  miłą wiadomością. Otóż kilka tygodni temu zostałam ambasadorką Le Petit Marseillais. Aplikując w ogóle nie wierzyłam, że mnie wybiorą i ku mojemu zaskoczeniu, dostałam pięknego maila z informacją, że jednak się udało. Przez tę parę tygodni testowałam oba kosmetyki i rozdawałam ukochanym psiapsiółkom, znajomkom próbki. Teraz zbieram informacje zwrotne i ciesze się, że moje koleżanki oceniają tak jak ja kosmetyki tej firmy. Wiele z testujących już pobiegło do Rossmanna po swoje opakowania.

Wiedziałam, że mnie od razu zachwyci mleczko. Kiedy przeczytałam, że w jego składzie jest masło shea, słodki migdał i olejek arganowy, wiedziałam, że moja skóra oszaleje. I to prawda, skóra jest pięknie nawilżona, jędrna i napięta. Szczególnie teraz jest to dla mnie ważne, bo dużo czasu spędzam na słońcu. Zapach jest również obłędny i jeszcze długo po posmarowaniu czuję go. No i co dla mnie najważniejsze, konsystencja jest idealna i mleczko nie pozostawia na skórze klejącej warstwy. Moja butelka ma 250 ml i spokojnie wystarczy na miesiąc używania. Naprawdę szczerzę polecam!!!

Żel pod prysznic nie zrobił już na mnie takiego wrażenia. Choć nie mam mu nic do zarzucenia. Po prostu to nie mój zapach. Ja wolę słodkie zapachy, ten jest bardzo orzeźwiający i również trwały. Bardzo delikatnie oczyszcza skórę i łatwo się pieni. Skóra jest miękka i nawilżona. Jeśli kochasz pomarańcze, ten żel jest zdecydowanie dla Ciebie :)


Czuję się naprawdę fajnie pełniąc rolę ambasadorki - zakochałam się nawet we francuskiej muzyce, którą podsyłają mi na emaila osoby z LPM. Oto co w tym momencie wybrzmiewa w moim domku - opórcz burzy, która właśnie się zbliża :)







Jutro koniecznie skusze się chyba na francuskie śniadanko - świeżo parzoną kawę i croissanty. Zachwycam się też pięknymi fotografiami z Prowansji... po cichu marzę, aby zobaczyć je na żywo ;-) Oto kilka widoczków znalezionych w internecie:

podróże.gazeta.pl

zaczytana.pl

kobiecepasje.pl




1 komentarz:

  1. Cieszę się, że wróciłaś do blogowego świata.
    Jeszcze nie znam kosmetyków Le Petit Marseillais ale może wypróbuję.
    Pozdrawiam i miłych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń