niedziela, 14 grudnia 2014

Przygotowania zaczynamy...

Rok temu w naszym domu stała choinka... w tym roku jeszcze jej nie ma, bo zdecydowaliśmy się na żywą. Już nie mogę się doczekać, kiedy przytargamy ją do domu i udekorujemy. W każdym razie, aby poczuć ducha i magię świat, poczyniliśmy już pewne kroki. Mamy parę nowych dekoracji, między innymi tego cudownego renifera w wersji glamour, który cudownie wpasował się w szary klimat naszego living roomu.



Co najważniejsze - wszystkie prezenty są już kupione, leżą głęboko w szafie i czekają na jakiś wolny wieczór (kiedy Igor będzie chrapał, a matka nie będzie musiała sprawdzać żadnych testów), aby dostać piękne opakowanie. W tym roku, podobnie jak w ubiegłym, stawiam na własnoręczne opakowanie. Precz gotowe torebki... kupimy szary papier i podejdziemy do tematu kreatywnie. Może uda nam się uzyskać taki efekt?
www.papierowyzakatek.blox.pl

mountau.piszecomysle.pl
Udało nam się również wysłać kartki świąteczne, które jak co roku trafią do różnych zakątków na świecie... lecą już do Macedonii, Turcji, Egiptu, Grecji.

No i najważniejsze - upiekliśmy z moim małym pierniczki. Było przy tym dużo radości i zabawy. Spędziliśmy pół dnia w kuchni, ale było warto. Tym bardziej, że śpiewał nam sam Michael Bubble ;-)







Pierniczki są od razu miękkie - nie są też bardzo słodkie, co jest oczywiście zaletą.









Jak już wspomniałam, zaczęłam powoli stroić dom - nie ma jeszcze zbyt wielu akcentów światecznych, bo musze zejść do piwnicy wygrzebać pudła z ozobami i lampionami. Zrobię to po weekendzie, bo teraz przebywam w Sopocie... Jestem na szkoleniu etwinningowym, ale o tym napiszę w następnym poście. Jest pracowicie i luksusowo, a dookoła mnie mnóstwo fajnych, pozytywnie zakręconych nauczycieli.

Zobaczcie tylko jak tu pięknie:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz