poniedziałek, 5 stycznia 2015

Szaleństwa w Sheratonie, czyli podaruj sobie odrobinę luksusu



Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będę miała okazję spędzić weekend nad morzem w hotelu tej klasy. Oczywiście mogłabym spędzać tak każdy weekend, bo zakochałam się w zimowym Sopocie (który nie jest tak zatłoczony jak latem; wtedy go nie znoszę).  Udało mi się gościć w tym cudnym, luksusowym miejscu, ponieważ właśnie tam odbywało się seminarium kontaktowe etwinningu.

 

Szkolenie przede wszystkim: platforma, prezi, programowanie...

W miłym towarzystwie
 Wszystkim nauczycielom polecam ten sposób pracy z młodzieżą - teraz jest to możliwe nawet dla tych, którzy nie znają języka obcego, ponieważ ruszyły projekty między szkołami polskimi. Zachciało mi się takiego projektu, bo jestem opiekunem samorządu szkolnego i chciałam z nim spróbować innych aktywności. No i co najważniejsze na seminarium spotkałam rewelacyjne kobiety - nauczycielki. I tam narodziła się idea projektu "Zmień myślenie - żyj zdrowo" - pierwsze aktywności zaczynają się po przerwie świątecznej. Już czuje, że będzie pięknie :) 

Etwinners
No ale wracam do mertitum sprawy: SOPOT, SHERATON... i już się rozmarzyłam. Zacznę od pokoju - urządzony jak dom, przytulny, w ciepłych beżach

 

 

 i co najważniejsze z widokiem na morze.

 


 I kochani, do tego łazienka, ogromna z wielką wanną... do tego miękki szlafrok i hotelowe laczuszki. Poezja!!! Ale co tu będę gadać, zerknijcie sami

 




Z pokoju można było zerknąć do łazienki odsuwając obraz... kuszące ;)


 

Oczywiście w łazience w równych rzędach czekały pachnące kosmetyki i miękkie białe jak śnieg ręczniki.

 

Wiecie, że jestem zakochana w gotowaniu. Tym razem nie gotowałam ;), ale miałam okazję cieszyć podniebienie cudownymi smakami. Taka mnogość i różnorodność jedzenia była dla mnie udręką, bo nie dałam rady spróbować wszystkiego. Jednak to czego skosztowałam było prawdziwym smakowym niebem. Ale w Sheretonie nie tylko smak jest ważny, podanie tez cieszyło oczy. Zerknijcie...

Dania obiadowe

 

 

 

 

Desery... mam gęsią skórkę jak sobie przypomnę ;)

Rozpływający się w ustach creme brule
Pyszne ciasto na spodzie piernikowym z śmietaną oraz czekoladą

Babeczki z winogronami

Sałatka owocowa


tartinki z kiwi
Pana cotta
Ptysie z nadzieniem orzechowym w biało-czarnej czekoladzie

 Wieczorem pogaduchy w lobby hotelowym i mały drink bananowy o wdzięcznej nazwie "Sex in Sopot".

Jeszcze pozwolę Wam zerknąć na lobby, które było bardzo przytulne. W kominku trzaskał ogień, a wokół nas rozbrzmiewał stary dobry jazz.

 

 

 

Udało mi się również, mimo naprawdę napiętego planu seminarium, wyrwać na krótki spacer po zmierzchu.

 

 

 

Weekend jednak szybko minął, trzeba było wrócić do rzeczywistości... ale powiem Wam, że wracałam do niej ochoczo... czekali przecież w niej moi mężczyźni, za którymi tęskniłam.

 

1 komentarz: