poniedziałek, 9 listopada 2015

Ściana...


Niedziela... siedzę kuchni, piję kawę i czytam Wasze blogi... co jakiś czas podnoszę głowę i widzę ścianę... nie taką zwykłą, bo przecież dokładnie sobie zaplanowałam, że ma być pomalowana farbą strukturalną... pamiętam jak wkurzyli mnie moi malarze podczas remontu, jak „spaprali” tę ścianę i jak się naryczałam patrząc na nią... aż się mój M. ulitował, i zrobił wszystko na nowo... i było pięknie :)


No ale patrzę na nią i myślę - "Trochę łysa - czegoś jej brakuje"... i nagle eureka!!! Poleciałam szybko do mojego pudła z pocztówkami oraz wygrzebałam kupione w Czechach fajne reprodukcje zdjęć... i oto co się narodziło z niedzielnego lenistwa :)



Wybrałam moje dwa ulubione kolory... czarny i czerwony... myślę, że wygląda gustownie i jest w naszym "szulerskim" stylu... lubimy bowiem oldscholowe tematy. Myślę, że kolekcja będzie się rozrastała... wszak wysyłam namiętnie pocztówki w postcrossingu i ciekawe kartki przychodzą i do mnie. Może warto będzie je wyeksponować.


Teraz piję herbatę... i buzia mi się śmieje... taką mam fajną ścianę :)





2 komentarze:

  1. Bardzo fajny efekt :) Czasami świetne pomysły przychodzą do głowy nagle i niespodziewanie :)) A ich efekty bardzo cieszą :)

    OdpowiedzUsuń