Niedziela... siedzę kuchni, piję kawę i
czytam Wasze blogi... co jakiś czas podnoszę głowę i widzę ścianę... nie taką
zwykłą, bo przecież dokładnie sobie zaplanowałam, że ma być pomalowana farbą
strukturalną... pamiętam jak wkurzyli mnie moi malarze podczas remontu, jak „spaprali”
tę ścianę i jak się naryczałam patrząc na nią... aż się mój M. ulitował, i
zrobił wszystko na nowo... i było pięknie :)
No ale patrzę na nią i myślę -
"Trochę łysa - czegoś jej brakuje"... i nagle eureka!!! Poleciałam
szybko do mojego pudła z pocztówkami oraz wygrzebałam kupione w Czechach fajne
reprodukcje zdjęć... i oto co się narodziło z niedzielnego lenistwa :)
Wybrałam moje dwa ulubione kolory...
czarny i czerwony... myślę, że wygląda gustownie i jest w naszym "szulerskim"
stylu... lubimy bowiem oldscholowe tematy. Myślę, że kolekcja będzie się
rozrastała... wszak wysyłam namiętnie pocztówki w postcrossingu i ciekawe
kartki przychodzą i do mnie. Może warto będzie je wyeksponować.
Teraz piję herbatę... i buzia mi się śmieje... taką mam fajną ścianę :)
Bardzo fajny efekt :) Czasami świetne pomysły przychodzą do głowy nagle i niespodziewanie :)) A ich efekty bardzo cieszą :)
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda :)
Usuń